Wracam powoli do rzeczywistości. To jest pudełko (a właściwie chustecznik), który robiłam ostatnio na szkoleniu. Trafił do pewnego miłego siedmioletniego dziewczęcia, które dla przyszywanej cioci rozbiło własnoręcznie świnkę - skarbonkę. Należało się tedy coś dziewczątku, prawda?
A wazonik znalazłam u rodziców, miał już trochę zacieków od wody... to mu zrobiłam tak, że nie będzie miał.
W najbliższych miesiącach będę trochę uziemiona, ale postanowiłam machać szydełkiem i wykańczać książki, coby czasu nie marnować. :)
Piękny ten chustecznik:)
OdpowiedzUsuńDzięki, Gaiku :) i dziękuję, że tu zaglądasz :)
OdpowiedzUsuńAle cuda! Wspaniały ten chustecznik! Wazonik też śliczny.
OdpowiedzUsuńSuper pudełeczko :) świetne :)
OdpowiedzUsuń