Obserwatorzy

wtorek, 12 sierpnia 2014

O mój rozmarynie...


Zrobiłam sobie osłonkę na rozmaryn. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że on się od bardzo długiego czasu trzyma. Potrafię zasuszyć wszystko, nawet kaktusy. A on żyje. Ano, to niech się rozwija :)



Kiedy byłam mała, nie znałam słowa rozmaryn i myślałam, że tytułowa piosenka jest o jakiejś Marynie, z którą narzeczony ma ciężki los, bo się zabiła ("O mój los Marynie, zabiła się..."). A że dalszy tekst nijak do tego nie pasował, no cóż...

2 komentarze:

  1. O mój rozmarynie rozwijaj się,
    pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej,
    zapytam się.
    A jak mi odpowie- nie kocham cię,
    ułani werbują ,strzelcy maszerują,
    zaciągnę się...

    OdpowiedzUsuń