To jest właśnie butelka, którą zaczęłam robić w te pamiętne dni, kiedy nie miałam neta. Ale czegoś mi w niej brakowało. Aż przyszedł odpowiedni papier z napisami, poprzyklejałam literki i od razu - jak przystało na mola książkowego - poczułam do niej miętę. Chociaż właściwie coś fioletowego powinnam była poczuć... lawendę... fiołki... tylko że ja nie mam węchu :)
Węch to kwestia wyobraźni- pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna ..kolory przyciągają mój wzrok:)
OdpowiedzUsuń