Kiedyś miałam takie kapcie do chodzenia miękkiego po domowych dywanach. To nam robiła jakaś ciocia-babcia w ramach oszczędności ze sprutych starych swetrów, z których włóczka już się do niczego nie nadawała. W ogóle kiedyś nosiło się bardzo wiele takich hand-made'ów, ale wtedy każdy uważał je za obciachowe raczej. A dziś, w tych zabieganych czasach... I wychodzi na to, że kiedyś to dopiero ludzie slow life uprawiali :)
Bardzo ładne drobiazgi:)
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam takie kapcie do chodzenia miękkiego po domowych dywanach. To nam robiła jakaś ciocia-babcia w ramach oszczędności ze sprutych starych swetrów, z których włóczka już się do niczego nie nadawała. W ogóle kiedyś nosiło się bardzo wiele takich hand-made'ów, ale wtedy każdy uważał je za obciachowe raczej. A dziś, w tych zabieganych czasach... I wychodzi na to, że kiedyś to dopiero ludzie slow life uprawiali :)
OdpowiedzUsuńHa, widzę, że mamy podobne podejście do rodzinnej tradycji:)
OdpowiedzUsuńTylko ja jestem wnuczką piekarza:)
serducho jest urocze ;)
OdpowiedzUsuńw rzeczywistości ewygladają piękniej :)
OdpowiedzUsuń